adsense2

lördag 10 mars 2012

VIOLIN, BOARD, RUNNING AND A BOTTLE OF DREAMS. MATH? NO, THANKS, MAYBE LATER.


Po co liczyc calki, jak mozna biegac, jezdzic na desce, grac pol dnia na skrzypcach, grac z mama w cisze na morzu, przez skypa, spisywac swoje marzenia na malych karteczkach, zwijac w ruloniki i wkladac do hipsterskiej butelki po winie, sprzatac w pokoju, uczyc sie na pamiec slownika pojec arhitektonicznych i wiedziec co to akrolit, aksynit, aeropittura i aedes, gapic sie na orchidee, szukac nowych zespolow i nalogowo siedziec na piratebayu, rysowac tate siedzacego przy klawiszach, przymierzac stare ciuchy i bazgrolic na kartonach? Nie wiem. Ale calki sie policza kiedy indziej, a byl to calkiem zajebisty dzien.